To, co czujesz – to nie Ty. To tylko warstwa.

 

Czy kiedykolwiek zatrzymałaś się w środku silnego uczucia – i zamiast je odczuwać, po prostu mu się przyjrzałaś?

 

Złość. Smutek. Lęk. Euforia.

Myślimy: „To ja. Ja się boję. Ja się złoszczę. Ja tęsknię.”

Ale prawda jest inna.

To ciało się boi. Umysł się złości. Serce tęskni.

Ale Ty – prawdziwa Ty – jesteś tą, która to obserwuje.

 

Uczucia i emocje są jak fale – przychodzą, przetaczają się przez ciało, a potem odpływają.

Nie należą do Ciebie.

Są częścią pakietu, który dostałaś, wchodząc w to ludzkie doświadczenie.

 

To nie Ty jesteś smutna.

To ciało i umysł przeżywają program, który kiedyś został zapisany.

Ale Ty... Ty możesz to widzieć.

I wtedy zaczynasz rozpoznawać prawdę:

nie jesteś uczuciami.

Nie jesteś emocjami.

Jesteś świadomością, która widzi.

 

 Codziennie, kawałek po kawałku, możesz się z nich rozbierać.

Zdejmujesz kolejną warstwę: lęku, napięcia, pośpiechu, wstydu.

Jakbyś wracała do swojej prawdziwej skóry.

Nie tej „danej przez świat” – tej, którą nosisz w głębi od zawsze.

 

I wtedy wreszcie czujesz… lekkość. Przestrzeń. Siebie.

Nie dlatego, że zniknęły wszystkie emocje.

Ale dlatego, że przestałaś wierzyć, że jesteś nimi.

Jak uczucia stały się nami?

 

Uczucia przychodzą i odchodzą. Ale coś sprawiło, że zaczęliśmy wierzyć, że jesteśmy nimi.

 

Dlaczego?

 

Bo od dziecka słyszeliśmy:

„Nie złość się.”

„Nie płacz, nic się nie stało.”

„Bądź grzeczna.”

„Nie wypada tak się czuć.”

 

I tak krok po kroku nauczyliśmy się jednej rzeczy:

 uczucia są czymś, co trzeba ukryć, kontrolować albo tłumaczyć.

 

Ale gdy się ich nie wyraża – zaczynasz je nosić.

I właśnie wtedy powstaje nakładka.

Nakładka, która mówi:

„Jestem niegrzeczna, bo się złoszczę.”

„Jestem słaba, bo płaczę.”

„Coś jest ze mną nie tak.”

 

I zaczynasz się identyfikować z uczuciem.

Nie: „czuję lęku” – tylko:

„jestem lękiem”

Nie: „czuję złość” – tylko:

„jestem zła.”

 

A prawda jest taka, że to tylko odruch. Reakcja zapisana gdzieś w Twoim ciele.

Ale Ty możesz to zobaczyć.

Możesz się zatrzymać – i powiedzieć:

„To nie ja. To tylko fala. Przejdzie.”

 

Im częściej to zrobisz, tym cieńsza staje się ta warstwa.

Aż któregoś dnia…

Uświadamiasz sobie, że to wszystko można zdjąć.

Jedno uczucie po drugim.

Nie przez walkę.

Przez widzenie.

 

Bo kiedy patrzysz – naprawdę patrzysz – to przestajesz się z tym utożsamiać.

A wtedy… wracasz do siebie.

 

Emocje w ciele – miejsce, w którym chowasz siebie

 

Emocje nie są tylko w głowie.

One żyją w ciele.

To tam się chowają, tam zostają, kiedy ich nie wyrażasz.

To napięcie w karku.

To ucisk w klatce piersiowej.

To ciężar w brzuchu.

 

Z czasem przyzwyczajasz się do nich tak bardzo, że już ich nie czujesz świadomie.

Ale one tam są – zapisane, zaciśnięte, ukryte.

I wpływają na każdy Twój ruch, każdą decyzję, każde "nie wiem, czemu tak się czuję".

 

Ciało pamięta wszystko, czego nie wypowiedziałaś.

Każde „nie mogę teraz płakać.”

Każde „muszę być silna.”

Każde „nie pokazuj, co czujesz.”

 

I właśnie dlatego nie wystarczy tylko zrozumieć emocje.

Trzeba je poczuć – i pozwolić im odejść.

 

Nie przez analizę.

Przez uważność.

 

Spróbuj teraz.

Zamknij oczy.

Zadaj sobie pytanie:

 „Gdzie w moim ciele jest teraz najwięcej napięcia?”

Nie oceniaj. Nie zmieniaj.

Po prostu bądź z tym miejscem przez chwilę.

 

Oddychaj.

Z czułością.

Z łagodnością.

Jakbyś trzymała w ramionach małą dziewczynkę, którą kiedyś byłaś.

 

Bo właśnie wtedy…

To napięcie puszcza.

Nie dlatego, że kazałaś mu zniknąć.

Tylko dlatego, że w końcu je zobaczyłaś.

 

To jest powrót do siebie.

 Cisza, z której wyłaniasz się Ty

 

Gdy emocje odpuszczają…

Gdy już nie musisz analizować każdego uczucia…

Gdy Twoje ciało rozluźnia się z napięć…

…zostaje cisza.

 

I ta cisza nie jest pusta.

Ona jest pełna Ciebie.

 

Bez tych wszystkich masek.

Bez programów, które mówiły, kim masz być.

Bez głosów z przeszłości, które szepczą, że musisz zasłużyć, udowodnić, przetrwać.

 

To jest ta chwila, w której nie jesteś już swoją historią.

Nie jesteś bólem, nie jesteś brakiem, nie jesteś emocją.

Jesteś…

  Świadomością.

   Obecnością.

   Czułym spojrzeniem do wewnątrz.

 

I dopiero z tego miejsca możesz tworzyć coś nowego.

Nie reakcje – a prawdziwe wybory.

Nie role – a autentyczne bycie.

 

To nie jest koniec drogi.

To jest początek.

Bo teraz już nie musisz udawać siebie.

Ty nią jesteś.